Oto i on. Kolejny podróżniczo- wspomnieniowy post. Zabieram Was w trochę dalszą podróż, tym razem na zachód. A więc Holandia i szalony Paryż. Muszę Wam powiedzieć, że był to dla mnie szczególny wyjazd, bo mój pierwszy poza granice Polski. Ale dobrze, palec na mapę, zdjęcia w dłoń i powracamy do roku 2013 :).
Dlaczego Holandia? Powiem szczerze, że sama nie wybrałabym tego kierunku. Ale akurat na początku tych wakacji coś się w moim życiu skończyło, nie miałam żadnych planów wyjazdowych i wtedy w mojej myśli zaświtała myśl o małym wypadzie. Moja przyjaciółka, stała bywalczyni w Holandii, dziewczyna Holendra i ogólnie pracowita osóbka siedziała tam całe 4 pomaturalne miesiące. Postanowiłam więc, że ją odwiedzę. Na początku to miał być weekendowy wypad, ale gdy zaangażowałam do tego naszego przyjaciela okazało się, że w Holandii spędziliśmy ponad tydzień.
Moja przyjaciółka zapewniła nam nocleg w domku (tak, tak, tak) holenderskim. Był to świetny pomysł. Z jednej strony nie musieliśmy wchodzić na głowę rodzinie, a z drugiej mogliśmy zaoszczędzić pieniądze i mieć komfort i swobodę. Gdy przed przyjazdem słyszałam określenie "caravan" byłam przerażona. Miałam skojarzenia z filmami i to takie najgorsze. Przywitały nas jednak urocze domki otoczone zewsząd zielenią. Przy każdym wydzielony był nieduży kawałek ziemi. Świetne miejsce i leniwa, wakacyjna atmosfera :)
Kinderdijk- to największe
w Holandii skupisko zabytkowych wiatraków, jest ich aż 19. Istnieje możliwość zobaczenia od środka wiatraka wybudowanego w 1736 roku. Cały kompleks został w 1997 roku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nic dziwnego. To miejsce oddaje ducha Holandii. Leniwy spacer wzdłuż kanału, pomiędzy wiatrakami :). Polecam.
Delft- miasto założone w 1075 roku. Porównałabym je trochę do naszego Krakowa, a to za sprawą kościoła Nieuwe Kerk. Od 1584 roku są tam chowani członkowie Holenderskiej Dynastii Królewskiej. Poza tym kościół ten ma wysoką na ponad 108 metrów wieżę. Zauważyliście, że każdy mój wyjazd wiążę się z wchodzeniem gdzieś wysoko? Spokojnie, tym razem nie miałam lęku wysokości. Piękny widok, prawda ?
Trudno jest opisać cały kraj w taki sposób jak opisałam wcześniej jedno miasto. Szczególnie jeśli chodzi o Holandię. Według mnie jest to kraj bardziej do zobaczenia
i poczucia, niż do zwiedzania.
Plaża w Hadze |
Jedzenie- to rzecz, która najbardziej mnie tu zaskoczyła. Pierwszym przysmakiem, który zjadłam były frytki z sate (na zdjęciu). Zjadłam wszystko to, czego sos nie dotknął. Przepraszam, może się nie znam. Może zbyt tradycyjnie podchodzę do frytek. Ale sos orzechowy mi tu zupełnie nie pasuje.
Ale powiem szczerze, że nie tylko o smaki chodzi. To chyba był dla mnie dość spory bum kulturowy, spora różnica.
Przyjaciółka poinformowała mnie, że Holendrzy nie bardzo wiedzą czym jest czerwony owoc z zielonym liściem u góry. Dopiero po oderwaniu szypułki orientują się, że to truskawka. To był dla mnie ogromny szok. Teraz traktuję to z przymrużeniem oka. W końcu wszyscy się od siebie różnimy, choć niektóre rzeczy nadal zaskakują.
Ja pojechałam do Holandii autokarem, a po samym kraju poruszałam się samochodem z moją przyjaciółką. Polecam ten sposób. Jest chyba najtańszy
i najlepszy, bo można dojechać gdzie się chce i to bardzo szybko.
Groote Markt w Delft |
Mini zoo w parku |
Delft |
Delft |
Schodki na ww wieżę |
Tak, dobrze widzicie. Nie mam zdjęć z Amsterdamu. To nie znaczy, że mnie tak nie było. To znaczy, że nie odnalazłam tam nic specjalnego, czym mogłabym się z Wami podzielić. Może jest więcej rowerów niż w innych miastach, ale to tyle. Dużo bardziej wolałam spędzić czas w małych holenderskich miasteczkach niż w stolicy. Wizerunkowo są podobne, ale jest tam mniej ludzi niż w Amsterdamie i jest choć troszkę spokojniej :)
Miał być Paryż wiem... Ale wyszedłby wpis gigant, dlatego postanowiłam podzielić go na dwie części. Paryż następnym razem :)
A może Wy byliście w Holandii i polecacie jakieś miejsce, którego nie widziałam albo po prostu nie opisałam ?
W Holandii niestety nie byłam. Chciałabym tam pojechać i poczuć klimat tych niewielkich miasteczek. Chciałabym również zobaczyć wiatraki i pola tulipanów. :)
OdpowiedzUsuńOd kilku lat jestem w Holandii praktycznie co roku, ale do Amsterdamu jeszcze nie dotarłam. W tamtym roku mieliśmy jechać, ale plan się rozsypał. Stolicę widziałam jedynie przejazdem, w drodze nad Morze Północne ;) Bardzo lubię ten kraj - Holendrów, ich dziwactwa, wszechobecne rowery, pozdrowienia na ulicy, jedzenie i dużo małych,uroczych miejscowości w otoczeniu pól, kwiatów, krów i koni :)
OdpowiedzUsuńBędąc w Holandii miałam okazję być między innymi nad wyżej wspomnianym morzem, w Harderwijk, w Arnheim, w Winterswijk i kilku mniejszych wioskach, ale każdą z wycieczek wspominam bardzo miło :)
Jeśli chodzi o jedzenie to strasznie lubię ciasteczkowy krem do smarowania, różne ostre sosy, krem orzechowy do smarowania i zapewne jeszcze o czymś zapomniałam :D akurat o tych smarowidłach pamiętam, bo mam je teraz w mieszkaniu :)
To ja chyba miałam wielkiego pecha do tamtejszego jedzenia. Był rzeczy które mi nie smakowały i wiem, że nigdy ich już nie spróbuję i były takie, które mi smakowały. Nic nie powaliło mnie jednak na kolana w pozytywnym sensie. A szkoda. Ale z tego co piszesz... chyba muszę pojechać jeszcze raz i bardziej wgryźć się w ich kuchnie :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Holandia to jeden z najbardziej urokliwych miejsc w Europie (a przyznam, że nie widziałam ich tak mało). Każdemu, którego noga tam jeszcze nie postała gorąco polecam. ;)
Holendrzy to jedna z najmilszych nacji. Wszyscy zawsze weseli, zaczepią, zagadają, zapytają o to co słychać, choć nawet Cię nie znają. Jest to naprawdę miła odmiana, po tym czego doświadczamy w naszym ojczystym kraju.
Nie da się też nie zauważyć faktu, że jest to naród żyjący w zgodzie z naturą i wiele jest tam terenów zielonych, co niewątpliwie dodaje uroku.
Małe miasteczka, a w nich ceglane domki są jedyne w swoim rodzaju. Ponadto nie należy pomijać faktu, że Holendrzy często i gęsto ozdabiają swoje przestrzenie przed domem mnóstwem elementów dekoracyjnych, a w oknach na ulicę można zobaczyć wnętrza domów, bowiem nie mają nic do ukrycia.
Akurat w okolicach, które opisałaś moja noga JESZCZE nie postała, poza Amsterdamem. Nie zgodzę się z Twoją opinią, że nie ma tm nic ciekawego, wręcz przeciwnie. Mnóstwo muzeów które WARTO odwiedzić, sam klimat miasta jedyny w swoim rodzaju, a rejs tramwajem wodnym nie do opisania! ♥
Jeśli chodzi o holenderskie przysmaki, również nie jestem ich zwolenniczką. Jest to naród wybitnie nastawiony na jedzenie słodkości, szczególnie do chleba, który jedzą poza masłami orzechwymi, po pianki i cukierki, albo słodkie zasypki, których my używamy do ciast.
Co polecam? Gorąco polecam Amsterdam od strony kanałów i muzeów. Utrecht - studenckie miasto, które ma naprawde wiele uroków. Rotterdam, absolutnie w każdym aspekcie! Jest to moje ulubione duże miasto w Holandii.♥ I te wszystkie malutkie miasteczka, które zachwycają. ^^
Pozdrawiam,
Madzia.
O właśnie, jeszcze te słodkie, cukrowe zasypki - nie lubię ich! Sam cukier, a oni posypują tym jeszcze nutellę na przykład, która sama w sobie jest słodka :D
Usuńsuper, że udało Ci się zaoszczędzić na noclegach, świetna inicjatywa ze strony znajomej :) ja byłam w Holandii tylko przejazdem (w podróży do Paryża) i odwiedziłam jedynie holenderskie wc haha :) już nie mogę się doczekać relacji z Paryża <3 :)
OdpowiedzUsuńW Holandii nie byłam, ale chciałabym zobaczyć te wiatraki cudowne :) Ale też pola tulipanów i nawet te rowery :)
OdpowiedzUsuńWITAM byłam na wycieczce w Holandii widziałam wiatraki rowery i tulipany pola tulipanów ale dobija mnie tłum ludzi zwiedzających brak komfortu smakowania tego co zwiedzam.Ale to już jest norma.Lecz nie rezygnuje gdy będę miała okazję znowu pojadę .
OdpowiedzUsuń